ATALA S1A HACKER
Skuter nabylismy w polowie lipca 2001 roku.
Na liczniku ok 6000 km. trzeba oddac poprzedniemu wlascicielowi, ze dbal i serce do jednosladow ma ogromne. Tak wiec zadnych kombinacji robic nie trzeba bylo zeby jechac. Po prost zatankowac i eksploatowac.
A teraz sam skuter. Mimo, ze nazwa Atala (Wlochy) po prostu nie mowila mi nic, to obiektywnie przynac musze, ze produkt przyciaga wzrok na ulicy, ma calkiem niezle zestawienie kolorow. Szerokie opony Michelin o wymiarach 120/70-11, 130/70-12 uzupelniaja i tak udana sylwetke. Kierunkowskazy, stop na kazdy hamulec to juz standard. Pod siedzeniem duzo miejsca, schowac mozna kask, zakupy, pierdul po prostu multum. Dodatkowo pod kierownica znajduje sie drugi schowek, zamykany (wlasciwie zatrzaskiwany) na kluczyk. Ze spokojem chowam tam telefon, dokumenty, wszelkie klucze itepe; zona szminke i inne perfumy niezbedne do jazdy :-) Pod siedzeniem znajduje sie jeszcze skladany haczyk umozliwiajacy podczepienie siatki z cola i browarkiem podczas pobytu na dzialce. Sam wozilem i musze powiedziec, ze pomysl trafiony w 10 !
Rozmieszczenie zegarow - tradycyjnie jak w kazdym skuterze. Na tablicy znajdziemy: predkosciamierz, wskaznik paliwa, licznik kilometrow i zegarek. Z kontrolek: kierunkowskazy (lewy i prawy), swiatla, rezerwe oleju, rezerwe paliwa. Trzeba przyznac ze wszystko z glowa i czytelne. Zarzucic mozna ze pomimo podswietlenia, wskazowki w nocy sa malo widoczne, ale ....... nie przesadzajmy nie jest to mercedes a i do podrozy transkontynentalnych w gestym lesie nie sluzy.
Swiatla - przednie umieszczone zaraz pod zegarami (kreca sie z kierownica), soczewkowe. W srodku 4 zarowki: "postojowki" - 2 x 5 W, oraz do jazdy; i tu niespodzianka, dwie zarowki typu R3 (nie wiem jak z kupnem w Polsce) o mocy 15 W. Przed samymi soczewkami znajduja sie blaszki majace za zadanie doprowadzic do rozgraniczenia "swiatlo - cienia" Mysle, ze warto to usunac, bo oslepic raczej nikogo nie oslepie a swiatla bedzie o 50 % wiecej. Prad na swiatala pobierany jest z "miejscowej elektrowni" nie ma nic wspolnego z akumulatorem; bez obawy moga uruchamiac skuter zapominalscy. Na pewno akumulator nie zostanie dodatkowo obciazony przy rozruchu.
Z tylu zarowka 5/21 W, kierunkowskazy 4 x 10 W. Zarowno stop jak i kierunkowskazy dzialaja bez uruchomienia silnika (wystarczy przekrecic kluczyk)
Roruch - nozny i elektryczny. Standardowo, aby wogole zakrecic rozrusznikiem elektrycznym nalezy wcisnac hamulec tylni. Ma to zapobiec otwarciu przepustnicy, uruchomieniu i .... odjechaniu skutera bez kierowcy :-) odpalanie jak na razie nie dostarcza zadnych klopotow.
Hamulce - przod tarczowy o srednicy 190 mm, jeden tloczek; z tylu bebnowy 120 mm. Obiektywnie musze powiedziec, ze ich skutecznosc pozostawia pole do lekkiej poprawki. Zatrzymanie pojazdu moze nie jest trudne, jednak wymaga uzycia pewnej sily, ktora wydaje sie moglaby byc mniejsza. Co prawda zonka nie narzeka, ja rownierz nie robie sobie krzywdy, jednak wydaje mi sie, ze mozna to jeszcze dopracowac.
Bardzo dobre i ergonomiczne lusterka. Duzo przez nie widac, dobrze dobrane do sylwetki calego skutra. Ciekawostka moze byc duze ucho po prawej stronie skutera sluzace do przypinania go w miescie. Dobrze i we wlasciwym miejscu dobrane przelaczniki na kierownicy, po kilku ruchach steruje sie nimi "mechanicznie".
Zawieszenie - twarde, zwlaszcza tyl. Skuter jest dwuosobowy, duza wygodna kanapa, nie mniej podnozkow jako takich dla pasazera nie ma, tym trudniej zrozumiec mi az taki twardy tyl. Co do skoku zadnych danych - a linijka mierzyc mi sie nie chce :-) Jednak z moich obserwacji wynika, ze wiekszosc skuterow ma wlasnie tak zestrojone zawieszenie, tak wiec nalezy zaufac ichnim konstruktorom.
Osiagi - wg poprzedniego wlasciciela 45 km/h przed sciagnieciem "dlawika". Po sciagnieciu o wiele wiecej. Zona twierdzi ze z lekkiej gorki pod 80 km/h, na plaskim, poniewaz jest lekka i drobna 75 km/h. Jak na takie pierdzikolko mysle ze dosc sporo; po przyzwyczajeniu da sie to w miare bezpiecznie prowadzic. Przyspieszenie - trudno moiwic od 0 do 100 km/h, ale na swiatlach naprawde trzeba ambitego kierowny, zeby nie byc pierwszym. Podczs gdy inni wciskaja sprzeglo i wkleszczja bieg skuter juz rusza. To zaleta automatow i koniec. Poza tym o wiele mniej meczaca jazda w miescie - operuje sie w koncu tylko gazem. Wogole jest to pojazd wymarzony do miasta i w 100 % sie tam sprawdza. Znajdzie kazda szczelina, kazda luke, a i piesi jeszcze pozytywnie nastawienie do kolorowych pszczolek :-)
Eksploatacja - na pewno paliwo od 2,4 do 3 l z groszem przy ciezkiej rece zonki ...... /100 km (pojemnosc baku 7 -  7,5 a ostatni test miejski to 2,66l na 100, bez zadnego oszczedzania !), olej (tak dlugo az sie kontrolka nie zapali:-)).
Poza tym w miescie czyszczenia filtra powietrza, co ok 1000 - 1500 km + plyn nasaczajacy gabke. Olej w przekladni co 5000 km. Reszta w miare standard (tzn swieca, pasek itepe) Poza tym sa to czynnosci, ktore w zaciszu garazu mozna samemu wykonac bez wiekszej wiedzy i instrukcji obslugi. Akumulator pod nogami kierowcy przykryty jest gumowymi oslonami, podczas deszczu i i innych zjawisk atmosferycznych zawsze pozostaje suchy.
Silnik - Morinni, 49,4 ccm, moc  3,1kW przy 6200 obr/min, max moment 4,6Nm przy 6000 obr /min, zintegrowany z calym ukladem jezdym - dalej wahacz jednoramienny i kolo jezdne. Dosc cichy i przyjemny uklad wydechowy. Wymuszony obieg powietrza zapewnia chlodzenie, dozownik bezproblemowe mieszanie oleju. Dozownik zreszta zostal fabrycznie wyposazony z maluski filtr pompowanego oleju. Od dozwnika prawdziwym arcydzielem w postaci dwoch elegancko uksztaltowanych przewodzikow, ktore doprowadzaja olej do krocca ssacego z ominieciem zaworkow membranowych z gotowa juz mieszanka paliwowo powietrzna. Olej zreszta nie laczy sie tam od razu z paliwem a swoimi kanalikami kierwonay jest na lozyska walu i tam (bo karterow jeszcze nie rozpolawialem) moim zdaniem doopiero miesza sie. Dozownik poza higiena przy tankowaniu daje jak wiadomo mozliwosc sporego smarowania nawet przy dlugotrwalym hamowaniu silnikiem (w razie awarii za to doglebne poznanie serduszka naszego bzyka :-) Dozownik co moze byc ciekawostka napedzany jest od silnika i nie jest sterowany zadna linka. Po prostu kreci sie a uzytkownik otwiera tylko "gazu" - dozownik od obrotow i podcisnienia daje wiecej smarowidla lub mniej.
Gaznik - wlasciwie jak we wszystkich podobnych mu "50" kach :-). Odciecie paliwa odbywa sie poprzez zaworek, ktory znajduje sie zaraz przy zbiorniku, a energie swa bierze dzieki podcisnieniu jakie wytwarza sie w kroccu ssacym (jedno z drugim polaczone wezykiem oczywiscie)
Ssaniem jest druga iglica reagujaca na temperature, jej dzialanie nie za bardzo mi sie podoba, coz moze juz lata zrobily swoje a moze ja jestem przewrazliwiony.
Poza tym co juz zostalo napisane to jest to wlasciwie gaznik elementarny, zadnych cudow, zadnej extra techniki. Moze to i lepiej bo przynajmniej nie ma sie co psuc :-)
Wlewy plynow; oba wlewy "plynow" sa pod siedzeniem; uniemozliwia to zazdrosnym wsypanie piachu, potrzebyujacym odkrecenie korkow, zlosliwym zrobienia czegos na zlosc i w koncu biednym na sciagniecie paliwa :-)
Prowadzenie - nawyklem i przyzwyczailem sie do mojego starego Mobyletta. Z poczatku draznila mnie ilosc gazu jaka nalezalo zafundowac Atali zeby wogole ruszyc jak i dosc wyrazne slyszalne jezdzenie na "pol sprzegle" (jesli wolno urzyc mi takiego terminu w tym przypadku). Mobylette bardzo szybko "zalaczal sie"  i pracowal powiedzmy bardziej proporcjonalnie jesli idzie o stosunek obrotwo silnika do predkosci. Jednak wzniesienia, trudniejszy teren jak i jazda z mala predkoscia byly nie lada sztuka, poza tym caly silnik omywany byl swobodnie przeplywajacym powietrzem. Do czego daze - byc moze odglos pracujacego skutera kojarzy sie z zawsze wiekszymi obrotami niz predkoscia ale dziala to fenomenalnie. Nie ma porownania. To sprzeglo jest sprawniejsze, a przede wszystkim radzi sobie na nieutwardzionej drodze (plynna jazda, mniej operowania gazem). Wieksze moze byc obciazenie skutera, jazda we dwojke to nie problem gdzie w moim starym wynalazku to juz wysilek.
Male koleczka nie oszukaja fizyki - kazda dziura w jezdni, kazda falda jest dobrze odczuwalna. W miare jezdzenia czlek wprawia sie, przyzwyczaja ale i tak oddac trzeba, ze co duuuuze konkretne kolo to i mniej "rzuca", podskakuje. Troch winie tu wspomniane juz wczesniej twarde zawieszenie. Za to zwrotnosc i porecznosc to cos co tygrysy lubia najbardziej. Fenomenalne ! Nic dodac nic ujac !
Podsumowanie.
Skuter naprawde byl i jest (!) w dobrych rekach. Nie dokonywano przy nim zadnych remontow, napraw ....... Na tej podstawie mozna wnioskowac, ze jest w miare trwaly, niezawodny, ladny a co najwazniejsze na pewno tanszy od markowych. Oczywiscie kazdy woli miec Peugeota od Atali, ale podkreslam za te kase wole 2 Atale :-) Na pewno gorszy dostep do czesci zamiennych, plastikow, jednak i na to mozna znalezc sposob w duzym miescie. Zawsze znajdzie sie ktos kto przywiezie, pomoze. Niezastapiony w duzym, zatloczonym miescie, tani w ekspolatacji i utrzymaniu. Warto kupic dobra klodke, taki sprzet jest jeszcze malo spotykany, choc sytuacja z rok na rok poprawia sie.
I na koniec - wierzcie mi panowie, kobieta, zwlaszcza w krotkiej spodnicy naprawde robi wrazenie, kierowcy robia sie uprzejmi, nie raz zaczepiaja i tylko ich paszerki prosza zeby patrzec sie przed siebie a nie w bok. No coz tacy juz jestesmy, ja tez :-)

A tu jeszcze foty, tylko takie mam:    1    2    3      4    5      6    7    8    9    10    11    12    13    14    15

A tu wersja chlodzona ciecza (zdjecia z ksiazeczkii gwarancyjnej)  1    2    3    4

Tabela danych Atali Hacker AT 12 Racing

Silnik Atali (nowszy i mocniejszya ale zawsze podobny; model AH 50 L) - http://www.morinimotori.com/index-prodotti-uk.html

ATALA Z POWODOW EKONOMICZNYCH W SIERPNIU 2002 r ZOSTALA SPRZEDANA
NIEUTULENI W ZALU ZYJEMY (JA I MAJKA) NADZIEJA ZE UDA SIE JESZCZE KUPIC ZA CZAS JAKIS INNY SKUTER.
WIELKA SZKODA ALE CZASMI TAK MUSI BYC :-(

Powrot