dzien5


DSCN6144.JPG
DSCN6144.JPG
405.72 KB
DSCN6145.JPG
DSCN6145.JPG
343.72 KB
DSCN6147.JPG
DSCN6147.JPG
354.41 KB
DSCN6148.JPG
DSCN6148.JPG
253.22 KB
DSCN6149.JPG
DSCN6149.JPG
242.83 KB
DSCN6150.JPG
DSCN6150.JPG
311.83 KB
DSCN6151.JPG
DSCN6151.JPG
276.61 KB
DSCN6153.JPG
DSCN6153.JPG
258.49 KB
DSCN6154.JPG
DSCN6154.JPG
292.09 KB
DSCN6155.JPG
DSCN6155.JPG
307.88 KB
DSCN6156.JPG
DSCN6156.JPG
62.52 KB
DSCN6157.JPG
DSCN6157.JPG
60.13 KB
DSCN6160.JPG
DSCN6160.JPG
76.48 KB
DSCN6161.JPG
DSCN6161.JPG
88.81 KB
DSCN6163.JPG
DSCN6163.JPG
291.82 KB
DSCN6164.JPG
DSCN6164.JPG
243.34 KB
DSCN6165.JPG
DSCN6165.JPG
363.07 KB
DSCN6166.JPG
DSCN6166.JPG
364.23 KB
DSCN6167.JPG
DSCN6167.JPG
286.11 KB
DSCN6168.JPG
DSCN6168.JPG
157.29 KB
DSCN6169.JPG
DSCN6169.JPG
190.13 KB
DSCN6170.JPG
DSCN6170.JPG
241.94 KB
DSCN6171.JPG
DSCN6171.JPG
206.29 KB
DSCN6174.JPG
DSCN6174.JPG
321.69 KB
DSCN6175.JPG
DSCN6175.JPG
340.76 KB

Upal, upal i jeszcze raz upal. Nie da sie zyc, nie ma czym oddychac - katastrofa. Nic z z tego wyjazdu nie bede tak wspominal jak upal. Zero wiatru, za to miliony promieni ktore atakuja kazdy cm mojego ciala. Wysysaja wode i zalewaja mnie potem. Pamietam, ze mialem schowany bidon w lodowce - takiej co to mrozi do -20C. Pamietam tez, ze wyciagnalem go po ok pol godzinie i polowe juz moglem oproznic. Troche lepiej ma sie woda w camel backu - chlodza je dodatkowe zamrozone na kosc butelki i nie dociera do nich slonce - przynajmniej nie bezpodrednio. Wypijalem: pol litra bidon rowerowy, 1 lub 1,5 l butelki dodatkowe i 1,5 z buklaka. To bylo stanowczo za malo - na szczescie nie brakowalo okolicznych sklepow.

No ale jade - czuje jak bym jechal bez powietrza. Nie ma czym oddychac, krece lekko. Przez chwilie mysle nawet zeby zawrocic. Nie lubie slonca i nigdy sie na nie juz nie uodpornie. Krece i krece a kazdy podjazd to istna masakra. Zeby choc troche cienia ....ale cien dopiero przy Wysokim Wierchu ....

Za Regietowem wchodze do lasu, klade sie i tak leze sobie pol godziny - a moze 15 minut - sam nie wiem .... Ruszam dalej i nagle cud (!) po raz pierwszy od kiedy tu jestem slonce zachodzi za chmura - tylko na 10 minut ale to wystarczy, zeby przekonac sie, ze moj brak sil to nic innego (chyba) jak niemilosierny upal. Od razu lepiej, nabieram predkosci staram sie przejechac max ilosc metrow w cieniu.

Widze drogowskaz baza studencka i zaproszenie na herbate. Korzystam. Z perspektywy czasu niepotrzebnie - stracilem drogocenne minuty jazdy w cieniu - ale za to troche odpoczalem.

Slonce znow wyszlo :-( Na szczescie do zalesionego obszaru juz niedaleko. Gubie droge, troche kraze - w koncu znajduje ta prawidlowa. Mistrzostwo swiata jesli chodzi o "oszlakowanie". Przy okazji pstrykam foty chyba myszolowowi. Wreszcie upragniony las i mniej upragniony podjazd.

Wysoki Wierch, tutaj odpoczynek i jazda w dol. Poza sloncem i pierwszym nie pamietam od kiedy na wyjezdzie laczkiem wszystko gra. A mowili ze niby UST takie dobre ....

Trasa: Snietnica - Stawisza - Hanczowa - Skwirtne - Regietow - Regietow Wyzny - Wysoki Wierch - Blednarka - Wysowa Zdroj - Brunary.

Vmax: 51,8 dystans: 51 km Spalone cal: 2919